sobota, 17 maja 2014

Rozdział 14 "Mecz i kłótnia"

Witam was moi Kochani <3
Nie wiem czy jest sens, abym po raz kolejny przepraszała za niedotrzymanie terminu... :C
Ostatnio wszystko mi się wymyka spod kontroli. Wolałam swoje wcześniejsze wesołe, poukładane życie. Nie mówię,że nie było w nim spontanu, ale to co teraz się dzieje w ogóle nie jest do ogarnięcia.
Mam nadzieje,że następną notkę napisze w szybszym czasie.
Dziś w końcu dodaję tę.
Pisałam ją baardzo długo, miałam wielki problem w skleceniu myśli w całość, lecz w końcu powstała!
Mam nadzieje,że się spodoba <3

-Wyjebista
Mam nadzieje,że Twój poziom cukru jednak zostanie w granicy normy, w końcu co za dużo to nie zdrowo XD
I dziękuję,że pomimo długiej nieobecności nadal czekasz :C <333333333

-Kiasarin
Możliwe,że Twój nick wcale nie jest trudny, ja za to mam szczęście do zamieniania kolejności literek, nie tylko kiedy piszę, ale także kiedy mówię, więc gdy coś przepisuje muszę uważać na ich kolejność XD
Naprawdę myślałam,że w tamtej notce nic szczególnego się nie dzieje :C Jeżeli jednak miała znaczenie, to się baaardzo cieszę :3

-Neko
Poczekaj jeszcze trochę na te seksy! Będą! Ale jeszcze trochę! XD
Ufoludki mnie nie porwały :c Raczej życie mnie trochę pomęczyło ostatnio xD
Ale wracam! Tuturutu! <3

A teraz zapraszam do czytania i komentowania!! <3

Pierwszy mecz w tym sezonie, w tym roku szkolnym, w tej szkole, z tą drużyną. Pierwszy i najważniejszy, od niego zależy czy drużyna dostanie się do kolejnych rozgrywek. Naruto stał uśmiechnięty na boisku i zagrzewał chłopaków do walki, sam był trochę zdenerwowany, ale starał się tego nie okazywać. Na trybunach siedziała prawie cała jego klasa, w dodatku Itachi przyprowadził ze sobą swoich kolegów z klasy, więc widownie zagrzewającą ich do walki mieli całkiem sporą. Dawało im to minimalną przewagę nad przeciwnikiem, ponieważ oni nie mieli skąd brać wsparcia. W dodatku drużyna Naruto była naprawdę dobrze przygotowana, mieli dużą szansę na zwycięstwo.
-Młocie! - krzyknął Uchiha podchodząc do linii boiska.
Blondyn krzyknął jeszcze parę słów do swojej drużyny i podbiegł do Sasuke.
-Nom?
-Uważaj na tego typa z niebieskimi włosami, może mieć silny atak i nieprzyjemną zagrywkę. I mam dla Ciebie propozycję.
-Jaką?
-Jeżeli wygracie spełnię jedno twoje życzenie.
-Ale ja nie mam żadny... A nie, jednak mam!
-No widzisz- mruknął Uchiha, pochylił się nad chłopakiem i delikatnie musnął jego usta. -Powodzenia!
-Dzięki!
Po krótkiej rozgrzewce obie drużyny były gotowe do pojedynku. Pierwsze kilka minut pokazało iż drużyna szkoły Hanabi także jest świetnie przygotowana. W pierwszym secie dominowała drużyna Konohy, w drugim secie drużyna przeciwna wzięła się ostro do roboty i szybko nadrobili straty z pierwszego setu wygrywając drugi. Sędzia zarządził krótką przerwę i wysłał obie drużyny do szatni.
-Kurwa! Po pierwszym secie myślałem,że zwycięstwo mamy w kieszeni- krzyczał Kiba wchodząc do szatni.
-Wygramy ten mecz! Zaskoczyli nas trochę, ale to my jesteśmy lepsi! - próbował zmotywować do walki Kibe blondyn.
-No drużyno, nie poddawać się! Mają słabszą zagrywkę i gorszą taktykę. Nie mają już czym nas zaskoczyć, pokonamy ich, wystarczy poprawić linię przyjęcia! Do roboty! Mecz się sam nie wygra! - krzyczał sensei po wkroczeniu do szatni.
-Hai!


-Widzę,że Naruto już się nie buntuje- mruknął Neji nachylając się nad uchem Uchihy.
-Nie, ostatnio zaczął się nawet do mnie przytulać sam z siebie.
-Bez mojej pomocy nie dałbyś sobie rady.
-Bez przesady. Może i zakład był zaproponowany przez ciebie i od początku chodziło ci o zbliżenie młotka do mnie, ale bez twojej pomocy również bym sobie poradził.
-Nie byłbym tego taki pewien.
Uchiha już miał wymyślić jakąś ciętą ripostę, ale na boisko po przerwie wróciły obie drużyny. Machnął tylko ręką i skoncentrował się na rozpoczynającej się grze.


-Hah! Nie mogło być inaczej! Idziemy to opić! - krzyczał Kiba wskakując Naruto na plecy.
Drużyna Konoha zmiotła przeciwników z boiska, Hanabi nie miała szans na wygraną. Drużyna Naruto właśnie wyszła z szatni i kierowała się w stronę szkoły.
-Zaraz pojadę z Sasuke do sklepu, a wy w tym czasie ogarnijcie jakiś pokój, wieżę i dobrą muze!
-Jasne!
-O, Draniu! Chodź tu, jedziemy po alkohol!
-Jutro piątek młocie- mruknął Uchiha nie mając zamiaru pić dzisiejszego wieczoru.
-Ale trzeba opić zwycięstwo noooo...- wyjęczał blondyn z miną zbitego psiaka.
Uchiha przyciągnął do siebie chłopaka i mocno wpił się w rozchylone, zdziwione usta. Wtargnął językiem do środka, a jego ręce schowały się w blond kosmykach.
-Co ty ze mną robisz hm? - mruknął czarnowłosy i puścił Uzumakiego.
-Ej nie rzucaj się tak na mnie na ulicy!
-Wsiadaj na motor i nie marudź.
Uchiha przyzwyczajony do jazdy z blond włosym młotkiem, jechał wolniej niż zwykle.
Naruto oczywiście nigdy nie przyznał się,że panicznie boi się szybkiej jazdy na motorze, lecz niektórych rzeczy nie trzeba wypowiadać na głos. Przecież Uzumaki niczego się nie boi! A przynajmniej nikt nie musi o jego lękach wiedzieć. Zresztą, on naprawdę niczego się nie boi, po prostu szybka jazda jest niebezpieczna. Przynajmniej tak to sobie próbował tłumaczyć.
W sklepie spotkali Itachiego i jego ekipę. Jak się okazało oni także mieli dzisiaj zamiar świętować.
-O! Moglibyśmy wrzucić wam do koszyka nasze alkoholowe zakupy?- spytał podekscytowany Naruto.
-Jasne, nie ma sprawy.
-To w sumie macie nasz koszyk, bo nie będę przekładał wszystkiego- mruknął zakłopotany blondyn, podając licealiście ciężki, wypełniony po brzegi alkoholem wysokoprocentowym kosz.
-Woah! Widzę, gruba impreza się szykuje.
-No, idziemy opić nasze zwycięstwo! Zresztą... Chodźcie z nami! Im nas więcej tym weselej!
-Oh, z miłą chęcią wpadniemy. Daj nam kasę i wyjdźcie już na dwór, mój braciszek swoją groźną miną zaczyna straszyć klientów.
Przestraszony Uzumaki powoli obrócił głowę napotykając spojrzenie wkurzonego Sasuke.
-Hehe, będziemy na dworze- mruknął Naruto, wciskając w dłoń Itachiego kasę i umknął na dwór pociągając za sobą młodszego Uchihę.
Stanęli obok motoru, a wkurzony czarnowłosy odpalił papierosa klnąc głośno.
-Co się stało Draaniu? - wyjęczał płaczliwie blondyn, odsuwając się na bezpieczną odległość.
-Natychmiast odwołaj to zaproszenie. Nie życzę sobie jego obecności na tej imprezie.
-To jest moja impreza i ty nie będziesz decydował kto na niej będzie!
-Albo on albo ja- warknął zły jak diabli Sasuke.- Jeżeli on tam będzie to ja nie przyjdę.
-Przyjdziesz! I powiem więcej! Chcę wykorzystać swoje życzenie. Wygrałem więc je mam. Chcę żebyś pogadał z Itachim. Tak szczerze. To jest moje życzenie.
-Do końca cię pojebało?! Nigdy nie zrobię takiego czegoś! Możesz sobie pomarzyć!
-Obiecałeś,że spełnisz!
-Wymyśl inne- syknął.
-Nie! Nie mam innych.
-Ja go nie spełnię. A teraz odwołaj zaproszenie, weź alkohol i jedziemy do bursy.
-Sam sobie jedź głupi Teme!
-To spierdalaj do mojego brata! - krzyknął Uchiha, założył w pośpiechu kask, wsiadł na motor i zostawił biednego blondyna pod sklepem.
-Co za kretyn- mruknął Deidara, kolega Itachiego.
Uchiha pokazał jaki potrafi być wściekły. Jego słowa zabolały Uzumakiego, a fakt,że zostawił go pod sklepem tylko pogarszał całą sprawę. Naruto nie mógł zrozumieć, dlaczego jego domniemany chłopak jest tak strasznie zły o wszystko co dotyczyło jego brata. Okej, okej może i ostatnio przesadnie wtrącał się w problemy pomiędzy braci Uchiha, ale przecież robił to dla ich dobra. W końcu rodzina jest najważniejsza, a skoro zostali sami to powinni się o siebie troszczyć, a nie żyć skłóceni. No doprawdy Naruto nie umiał zrozumieć takiego bezmyślnego jego zdaniem zachowania. Nie mógł i kropka!
-Wiesz Naruto-kun nie chce się do niczego podpuszczać, ale mój braciszek nie może sobie pozwalać na takie zachowanie. Jego słowa i czyny potrafią cię bardzo ranić z tego co zdążyłem zauważyć. Jest strasznym egoistą- powiedział Itachi poklepując blondyna po ramieniu.
-On już taki jest... Nie panuje nad sobą.
-Nie próbuj go usprawiedliwiać. Albo zacznie nad sobą panować, albo to nie ma dalej sensu.
-Może masz racje- mruknął smętnie Uzumaki i biorąc do ręki część swoich zakupów ruszył za nowo poznaną ekipą długowłosego.
Może Itachi miał racje? Tak w ogóle to przecież jest tylko zakład, a niebieskooki zaczynał o tym zapominać. Nie powinien się tak tym wszystkim przejmować, najlepiej by było to skończyć zanim zajdzie za daleko, ale czy będzie umiał? Czy będzie potrafił odmówić temu wysokiemu, przystojnemu chłopakowi? Czemu Kiba i Neji nie mieli takich problemów? Byli ze sobą szczęśliwi i rozumieli się jak nikt inny. Tyle pytań bez odpowiedzi. Może rzeczywiście to wszystko nie ma najmniejszego sensu? Powinien dokładnie przemyśleć słowa starszego Uchihy i pogadać z jego młodszą wersją. O tak, pogada z Sasuke, tego tak zostawić nie można.


Po kilku minutach spaceru byli pod szkołą. Naruto zadzwonił do Gaary z zapytaniem gdzie się teraz znajdują. Wszyscy czekali w pokoju Kiby. Tak więc całe towarzystwo udało się do pokoju Inuuzuki, a widzący ich goście z rozradowanymi minami rzucili się na siatki z alkoholem.
Blondyn dyskretnie rozglądnął się w poszukiwaniu czarnowłosego, lecz nie dostrzegł go wśród tłumu znajomych.
-Shika? Widziałeś gdzieś Drania?
-Wrócił motorem bez ciebie i zamknął się u was w pokoju.
-Dzięki- mruknął i udał się do współlokatora.
Stojąc pod drzwiami swojego pokoju zastanawiał się po co tam idzie i co powie temu zarozumiałemu dupkowi. Duma podpowiadała mu,żeby wrócił na imprezę, że w końcu to Sasuke zawinił i to on powinien przyjść pierwszy. Serce jednak wiedziało,że Uchiha dumę ma większą niż Naruto i do błędu się w życiu nie przyzna, a jak już to będzie to trwało stanowczo za długo. A przecież muszą wrócić na imprezę. Pokonując wszelkie wątpliwości wszedł do pokoju i spojrzał na zgarbioną sylwetkę siedzącego na łóżku współlokatora.
-Jest tam?- warknął czarnowłosy przenosząc wzrok na blondyna.
-Jest.
-W takim razie nie masz czego tutaj szukać- syknął i sięgnął po papierosa nie odpalając go jednak.
-Sasuke daj spokój, chodź ze mną.
-Wyjdź.
-Wiesz, Itachi miał racje! Jesteś obrzydliwy i podły! To nie ma sensu!
-Itachi ci tak powiedział?- prychnął.- No tak, tego mogłem się spodziewać.
-Cały ten zakład jest bez sensu! Zaraz pójdę i wszystko to odwołam!
-A idź sobie w cholerę! Nic mnie to nie obchodzi! Będziesz mógł spokojnie być z boskim Itachim!
-Jesteś podłym dupkiem Uchiha- syknął Naruto, a z jego oczu popłynęła kaskada łez.
Wściekły blondyn ruszył ku drzwiom, ale został złapany w duże, ciepłe Uchihowskie ramiona.
-Po prostu jestem tak cholernie zazdrosny o niego- wyszeptał czarnooki przytulając się do pleców chłopaka.
-Nie masz o co.
-Wiesz, Itachi nie jest tym kim myślisz,że jest. Nie znasz go.
-Czasem mam wrażenie,że znam go lepiej niż ty.
-Mylisz się Naruto... Ja tylko nie chcę cię stracić.
-Nie stracisz- wyszlochał niebieskooki, obrócił się przodem do czarnowłosego i wtulił w jego ciepły tors.


Nie wiedzieli jednak,że część ich rozmowy bardzo wyraźnie słychać było przez drzwi, a przechodząca korytarzem różowo włosa dziewczyna zdążyła usłyszeć interesującą ją część.
-Więc ich związek to jest zakład...- mruknęła z zamyśloną miną.
-Wiesz co to oznacza? Nadal masz szansę, tylko musisz udać się do podstępu.
-Itachi-senpai...

3 komentarze:

  1. OOOOOOOOOOOOOO NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! DLECZEGO TERAZ NA SCENE WKRACZA SAKURA?! JA NIE CHCE!!!!!!!!!!!!!!NIECH ZABIERA SIEBIE I ITACHIEGO TAM GDZIE PIEPRZ ROŚNIE!! NO BO PO CO I NA CO ONA SIE TERAZ POJAWIA? PRZECIEŻ ONA WSZYSTKO ZNISZCZY ! KOTOMI JAK MOŻESZ PSUĆ ZWIĄZEK NARUTO I SASUKE?!
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe wiesz... spodobało mi się, to opowiadanie. Dzisiaj przeczytałam wszystko i na serio fajne.
    Czo ten Łasic? ;_; I co ta różowa kutasiara (sorki xD) tu jeszcze robi? Jak ja jej nienawidze .-.
    Życzę Ci weny i czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna... Zycze Ci by wszystko powrocilo do normy i zebys sie tak nie meczyla. A co di rozdzialu: Wyjebiasta dobrze pisze! Jebana Sakurwa! Niech tylko cos zrobi to ja znajde i kuzwa wyrwe jej te pieprzone rozowe kudly, a nastepnie potne jej cialo na kawaleczki i rzuce psom do zjedzenia c:. Okey... ogar Neko...
    Wiec.. widze se nasz blondasek sie zakochal~~! a Sasus tak slodko zazdrosny :). Ogolem rozdzial genialny i powiem ze opo robi sie coraz ciekawsze :D. Tylko Sakurwa... A teraz pytanko: Ile przewidujesz rozdzialow?
    Wszystkiego naj DUZO weny i pozdrawiam :D. Tradycyjnie masz <33333333333 za twa tworczosc :D.
    ~Neko
    Ps Nie wiem co mam sadzic o Itachim...

    OdpowiedzUsuń