sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 3 "Drugi dzień spędzony z głupim draniem."



Na drugi dzień rano Sasuke został obudzony przez przerażający krzyk, przetarł oczy i podniósł się do siadu.
-Teme! Czemu spałem w twoim łóżku?! Gadaj natychmiast! Pewnie mnie zgwałciłeś! Przyznaj się!- krzyczał blondyn zakrywając się kołdrą zerwaną z bruneta.
-Nie musiałem gwałcić młotku.- prychnął Uchiha.
-Jak to?! To znaczy, że my… Znaczy, że… że… Draniu! Jak mogłeś?!- krzyknął wściekły Naruto  rzucając się na bruneta.
Między współlokatorami zrobiła się mała wojna, która polegała na turlaniu się po łóżku z jednej strony na drugą. W końcu brunet zdołał usiąść blondynowi na biodrach i przytrzymać jego nadgarstki po obu stronach głowy.
-Młocie uspokój się do cholery!- krzyknął zdyszany.
-Puść mnie zboczeńcu! Jak mogłeś?!- krzyczał Uzumaki co raz bardziej się szamocząc.
-Nie uprawialiśmy seksu debilu!- krzyknął wściekły Uchiha, a jego oczy pociemniały.
-Nie?- spytał zarumieniony blondyn i od razu spokorniał.
-Byłeś kompletnie zalany, wolałbym uprawiać z tobą seks gdy jesteś przytomny, nie gdy leżysz jak kłoda.
-Aaa, dobra przestań! I puść mnie Teme.
Kiedy Uchiha właśnie myślał jak zemścić się na młotku za tak straszną pobudkę do pokoju wpadł Kiba, a za nim Neji. To co zobaczył psi chłopak wprawiło go w osłupienie. 
-Eee, czy wy coś tego?- spytał Kiba przyglądając się dwóm półnagim chłopcom siedzącym w dwuznacznej pozycji na łóżku.
-Nie bądź taki interesowny. – prychnął Sasuke, zasłonił ręką usta blondynowi, który już szykował się na wykrzyczenie serii usprawiedliwień i przykrył obu kołdrą.- Neji zabierz swojego chłoptasia, chciałbym skończyć to co zacząłem.
-Uchiha nie przeginaj, to jest Kiba, ma swoje imię. – powiedział i złapał chłopaka za rękę wyprowadzając z pokoju.- Miłej zabawy.
-A teraz Uzumaki za to, że mnie tak nieładnie obudziłeś dostaniesz karę. I radzę ci się uspokoić, bo mogę wymyślić coś naprawdę niefajnego.
-Daj spokój, mogłeś się domyślić jak zareaguję, głupi Teme, nie jestem gejem.
-Zobaczymy. Hmmm… Teraz nie mam w sumie pomysłu, ale powiedzmy, że cały dzień będziesz robił wszystko co ci powiem.
- Hmpf, chciałbyś.
-To w takim razie z Ciebie nie zejdę.- powiedział Uchiha i zmrużył oczy.
-Dobra, dobra, niech ci będzie.

 
W sumie fajnie, że rozpoczęcie  było w piątek, bo mamy jeszcze cały weekend na to, by się ogarnąć z rzeczami nee Naru?- spytał Kiba dosiadając się do przyjaciela.
-Taaa, szkoda tylko, że cały dzień  muszę usługiwać temu dupkowi- wyszeptał Naruto.
-Daj spokój, znudzi mu się.
-Młotku, zrób mi kawy! Bez cukru!- krzyknął Uchiha z balkonu.
-Jasne.-odrzekł blondyn do Kiby.- Tak jest mój panie!
Dałbyś sobie spokój.- powiedział Neji klepiąc przyjaciela w ramię.- To twoja wina, że zerwał się  z łóżka rano z krzykiem. Jakbym obudził się obok CIEBIE zareagowałbym tak samo.
-Właśnie Teme. Wszyscy by się wystraszyli.- wymamrotał Naruto wchodząc na balkon z kawą.
-W takim razie, żeby przełamać twoje lęki, dziś będziesz spał ze mną.- odrzekł Uchiha z chytrym uśmiechem.
-Hhahaha, żartujesz prawda?... Prawda?.... Nie żartujesz?- mamrotał Naruto widząc jak twarz Uchihy wyszczerza się w coraz bardziej chytrym uśmiechu.- Głupi Teme.
-Już mi tak nie komplementuj młotku.- powiedział Uchiha uśmiechając się, wziął swoją kawę i pogłaskał  blondyna po głowie.
-Chodź Kiba, idziemy na spacer. Zostawmy ich samych.
-Ej! Idę z wami! Nie chcę z nim tutaj siedzieć sam na sam! – krzyczał Naruto w pośpiechu zakładając buty.
-Nie młocie, ty zostajesz, kto mi zrobi herbaty jak wypije kawę? – spytał Uchiha łapiąc blondyna za nadgarstek.
-To chodźmy wszyscy.- powiedział Kiba i wyszedł na korytarz.
Po kliku godzinach czwórce znajomych zaczął doskwierać głód.
-Chodźmy do pizzerii, jest zaraz obok tego parku.- powiedział Neji kierując się do wyjścia z parku.
-Dobry pomysł! Tylko, nie wziąłem pieniędzy…- powiedział Naruto robiąc smutną minę.
-To nie zjesz.- odparł tonem nieznoszącym sprzeciwu Uchiha.
-Teme! Bądź człowiekiem! Oddam ci w pokoju!
-Chyba w naturze.
-Wiesz co? Nie lubię Cię, znamy się dopiero dwa dni, a już żałuję, że z tobą mieszkam! BÓL I CIERPIENIEEEE!- krzyczał blondyn wybiegając z parku.
-Głupek.- prychnął brunet uśmiechając się pod nosem.
-Dobrze, że my się lubimy, nie Kiba?- spytał Neji obejmując ramieniem swojego współlokatora.
-Tak.- odpowiedział Kiba lekko się rumieniąc.
-Młotku, czekaj! Mogę ci podarować kawałek pizzy jak już nie będę miał siły zjeść więcej!
-Pocałuj się w dupe Uchiha!- dało się słyszeć krzyk Uzumakiego, a potem pisk, który oznaczał tylko jedno. Uchiha morduje Naruto.


-Uwielbiam pizze! -krzyknął Kiba połykając ostatni kęs zbawiennego żarełka.- O patrzcie! Naruś miał iść do toalety, a poszedł podrywać panienki. I to beze mnie! Jak mógł?!
Sasuke i Neji powiedli zdziwionym wzrokiem po sali, by po chwili wlepić oczy w blondyna pochylającego się nad stołem dwóch brunetek. Uzumaki z wielkim bananem na ustach opowiadał coś dwóm ładnym dziewczynom.
-A teraz patrzcie na to.- powiedział Sasuke i ruszył kocim ruchem w stronę Uzumakiego. Stanął za nim i wtulił się w jego plecy.
-Naruś, kochanie, idziemy do domu, żegnaj się z koleżankami.- wymruczał Uchiha i cmoknął blondyna w ucho.
-Sasuke, co ty?- spytał blondyn czerwony na twarzy.
-Chodź, jestem strasznie napalony.- dokończył brunet, złapał Naruto za rękę, zapłacił rachunek i całą czwórką opuścili lokal.
-To było chamskie Uchiha! Jedna z nich prawie się ze mną umówiła! – krzyczał Naruto okładając  bruneta gdzie popadnie.
-Haha, widziałeś minę tych dziewczyn? Myślałem, że ze zdziwienia im szczęki opadną! – śmiał się Kiba podpierając się o Nejiego.
-Chodźcie do internatu zanim się pobijecie.- powiedział Neji odciągając blondyna od Uchihy.
-Głupi Teme! – krzyczał blondyn ciągnięty za rękaw przez Nejiego.
Godzinę później cała czwórka siedziała w swoich pokojach. Kiba z Nejim grali w karty, a z pokoju  211 dało się słyszeć same jęki i krzyki.
-Głupi Teme. Nie pal w pokoju, mówiłem ci!- krzyczał blondyn wbiegając na balkon, gdzie Uchiha rozpalał swojego papierosa.
-Palę na balkonie, nie w pokoju.- wymamrotał brunet.
-To co z tego! Wszystko wpada do pokoju…
-To zamknij drzwi, a nie otwierasz je jeszcze bardziej Usurantokachi.
-Sasuke,  nie rozumiem po co palisz… Rozumiem nałóg i takie tam, ale z tego da się wyjść. Palenie to nie jest nic dobrego. Tylko sobie szkodzisz…
-Może lubię palić młotku?
-Ale potem śmierdzisz i nikt nie chcę się z tobą całować, bo to tak jakby się lizało popielniczkę! – krzyknął Uzumaki podchodząc do bruneta i wyrywając mu papierosa z ust, wyrzucił go przez balkon.
-Tak? To sam to oceń...

 
Może wam się wydawać,że akcja toczy się za szybko, lecz jest to  tylko zmyłka :P
To prawda akcja nabrała tępa, lecz wszystko ma swój ukryty sens <3
Liczę na jakieś komentarze ;_;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz