Na drugi
dzień rano Sasuke został obudzony przez przerażający krzyk, przetarł oczy i
podniósł się do siadu.
-Teme! Czemu
spałem w twoim łóżku?! Gadaj natychmiast! Pewnie mnie zgwałciłeś! Przyznaj
się!- krzyczał blondyn zakrywając się kołdrą zerwaną z bruneta.
-Nie musiałem
gwałcić młotku.- prychnął Uchiha.
-Jak to?! To
znaczy, że my… Znaczy, że… że… Draniu! Jak mogłeś?!- krzyknął wściekły
Naruto rzucając się na bruneta.
Między
współlokatorami zrobiła się mała wojna, która polegała na turlaniu się po łóżku
z jednej strony na drugą. W końcu brunet zdołał usiąść blondynowi na biodrach i
przytrzymać jego nadgarstki po obu stronach głowy.
-Młocie
uspokój się do cholery!- krzyknął zdyszany.
-Puść mnie
zboczeńcu! Jak mogłeś?!- krzyczał Uzumaki co raz bardziej się szamocząc.
-Nie
uprawialiśmy seksu debilu!- krzyknął wściekły Uchiha, a jego oczy pociemniały.
-Nie?- spytał
zarumieniony blondyn i od razu spokorniał.
-Byłeś
kompletnie zalany, wolałbym uprawiać z tobą seks gdy jesteś przytomny, nie gdy
leżysz jak kłoda.
-Aaa, dobra
przestań! I puść mnie Teme.
Kiedy Uchiha
właśnie myślał jak zemścić się na młotku za tak straszną pobudkę do pokoju
wpadł Kiba, a za nim Neji. To co zobaczył psi chłopak wprawiło go w
osłupienie.
-Eee, czy wy
coś tego?- spytał Kiba przyglądając się dwóm półnagim chłopcom siedzącym w
dwuznacznej pozycji na łóżku.
-Nie bądź
taki interesowny. – prychnął Sasuke, zasłonił ręką usta blondynowi, który już
szykował się na wykrzyczenie serii usprawiedliwień i przykrył obu kołdrą.- Neji
zabierz swojego chłoptasia, chciałbym skończyć to co zacząłem.
-Uchiha nie
przeginaj, to jest Kiba, ma swoje imię. – powiedział i złapał chłopaka za rękę
wyprowadzając z pokoju.- Miłej zabawy.
-A teraz
Uzumaki za to, że mnie tak nieładnie obudziłeś dostaniesz karę. I radzę ci się
uspokoić, bo mogę wymyślić coś naprawdę niefajnego.
-Daj spokój,
mogłeś się domyślić jak zareaguję, głupi Teme, nie jestem gejem.
-Zobaczymy.
Hmmm… Teraz nie mam w sumie pomysłu, ale powiedzmy, że cały dzień będziesz
robił wszystko co ci powiem.
- Hmpf, chciałbyś.
-To w takim
razie z Ciebie nie zejdę.- powiedział Uchiha i zmrużył oczy.
-Dobra,
dobra, niech ci będzie.
W
sumie fajnie, że rozpoczęcie było w
piątek, bo mamy jeszcze cały weekend na to, by się ogarnąć z rzeczami nee
Naru?- spytał Kiba dosiadając się do przyjaciela.
-Taaa, szkoda
tylko, że cały dzień muszę usługiwać
temu dupkowi- wyszeptał Naruto.
-Daj spokój,
znudzi mu się.
-Młotku, zrób
mi kawy! Bez cukru!- krzyknął Uchiha z balkonu.
-Jasne.-odrzekł
blondyn do Kiby.- Tak jest mój panie!
Dałbyś sobie
spokój.- powiedział Neji klepiąc przyjaciela w ramię.- To twoja wina, że zerwał
się z łóżka rano z krzykiem. Jakbym
obudził się obok CIEBIE zareagowałbym tak samo.
-Właśnie
Teme. Wszyscy by się wystraszyli.- wymamrotał Naruto wchodząc na balkon z kawą.
-W takim
razie, żeby przełamać twoje lęki, dziś będziesz spał ze mną.- odrzekł Uchiha z
chytrym uśmiechem.
-Hhahaha,
żartujesz prawda?... Prawda?.... Nie żartujesz?- mamrotał Naruto widząc jak
twarz Uchihy wyszczerza się w coraz bardziej chytrym uśmiechu.- Głupi Teme.
-Już mi tak
nie komplementuj młotku.- powiedział Uchiha uśmiechając się, wziął swoją kawę i
pogłaskał blondyna po głowie.
-Chodź Kiba,
idziemy na spacer. Zostawmy ich samych.
-Ej! Idę z
wami! Nie chcę z nim tutaj siedzieć sam na sam! – krzyczał Naruto w pośpiechu
zakładając buty.
-Nie młocie,
ty zostajesz, kto mi zrobi herbaty jak wypije kawę? – spytał Uchiha łapiąc
blondyna za nadgarstek.
-To chodźmy
wszyscy.- powiedział Kiba i wyszedł na korytarz.
Po kliku
godzinach czwórce znajomych zaczął doskwierać głód.
-Chodźmy do
pizzerii, jest zaraz obok tego parku.- powiedział Neji kierując się do wyjścia
z parku.
-Dobry
pomysł! Tylko, nie wziąłem pieniędzy…- powiedział Naruto robiąc smutną minę.
-To nie
zjesz.- odparł tonem nieznoszącym sprzeciwu Uchiha.
-Teme! Bądź
człowiekiem! Oddam ci w pokoju!
-Chyba w
naturze.
-Wiesz co?
Nie lubię Cię, znamy się dopiero dwa dni, a już żałuję, że z tobą mieszkam! BÓL
I CIERPIENIEEEE!- krzyczał blondyn wybiegając z parku.
-Głupek.-
prychnął brunet uśmiechając się pod nosem.
-Dobrze, że
my się lubimy, nie Kiba?- spytał Neji obejmując ramieniem swojego
współlokatora.
-Tak.-
odpowiedział Kiba lekko się rumieniąc.
-Młotku,
czekaj! Mogę ci podarować kawałek pizzy jak już nie będę miał siły zjeść
więcej!
-Pocałuj się
w dupe Uchiha!- dało się słyszeć krzyk Uzumakiego, a potem pisk, który oznaczał
tylko jedno. Uchiha morduje Naruto.
-Uwielbiam
pizze! -krzyknął Kiba połykając ostatni kęs zbawiennego żarełka.- O patrzcie!
Naruś miał iść do toalety, a poszedł podrywać panienki. I to beze mnie! Jak
mógł?!
Sasuke i Neji
powiedli zdziwionym wzrokiem po sali, by po chwili wlepić oczy w blondyna
pochylającego się nad stołem dwóch brunetek. Uzumaki z wielkim bananem na
ustach opowiadał coś dwóm ładnym dziewczynom.
-A teraz
patrzcie na to.- powiedział Sasuke i ruszył kocim ruchem w stronę Uzumakiego.
Stanął za nim i wtulił się w jego plecy.
-Naruś,
kochanie, idziemy do domu, żegnaj się z koleżankami.- wymruczał Uchiha i
cmoknął blondyna w ucho.
-Sasuke, co
ty?- spytał blondyn czerwony na twarzy.
-Chodź,
jestem strasznie napalony.- dokończył brunet, złapał Naruto za rękę, zapłacił
rachunek i całą czwórką opuścili lokal.
-To było chamskie
Uchiha! Jedna z nich prawie się ze mną umówiła! – krzyczał Naruto
okładając bruneta gdzie popadnie.
-Haha,
widziałeś minę tych dziewczyn? Myślałem, że ze zdziwienia im szczęki opadną! –
śmiał się Kiba podpierając się o Nejiego.
-Chodźcie do
internatu zanim się pobijecie.- powiedział Neji odciągając blondyna od Uchihy.
-Głupi Teme!
– krzyczał blondyn ciągnięty za rękaw przez Nejiego.
Godzinę
później cała czwórka siedziała w swoich pokojach. Kiba z Nejim grali w karty, a
z pokoju 211 dało się słyszeć same jęki
i krzyki.
-Głupi Teme.
Nie pal w pokoju, mówiłem ci!- krzyczał blondyn wbiegając na balkon, gdzie
Uchiha rozpalał swojego papierosa.
-Palę na
balkonie, nie w pokoju.- wymamrotał brunet.
-To co z
tego! Wszystko wpada do pokoju…
-To zamknij
drzwi, a nie otwierasz je jeszcze bardziej Usurantokachi.
-Sasuke, nie rozumiem po co palisz… Rozumiem nałóg i
takie tam, ale z tego da się wyjść. Palenie to nie jest nic dobrego. Tylko
sobie szkodzisz…
-Może lubię
palić młotku?
-Ale potem śmierdzisz
i nikt nie chcę się z tobą całować, bo to tak jakby się lizało popielniczkę! –
krzyknął Uzumaki podchodząc do bruneta i wyrywając mu papierosa z ust, wyrzucił
go przez balkon.
-Tak? To sam
to oceń...
Może wam się wydawać,że akcja toczy się za szybko, lecz jest to tylko zmyłka :P
To prawda akcja nabrała tępa, lecz wszystko ma swój ukryty sens <3
Liczę na jakieś komentarze ;_;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz